In reply to post ID 86429
Od momentu jej powstania księgę odwiedzała spora ilość ciekawskich istot. Jednakże tylko podczas pierwszych dwóch dni od jej pojawienia się znalazła się garstka takich, które odważyły się do niej wpisać. Reszta tylko przeglądała, dumała nad nią, może nawet rozmawiała o niej, jednak zapisów ich rozmów znaleźć nie można było żadnych...
Pewien czas od momentu, gdy po raz ostatni ktoś skrobnął w księdze piórem, czas, który dla samego woluminu mógł się wydawać zaledwie chwilką, nastała pewna szczególna noc.
Oświetlając sobie drogę małym kagankiem udało mi się dojść do celu. Ostrożnie otworzyłem drzwi do komnaty, o której słyszałem tyle plotek. A przynajmniej miałem nadzieję, że to właśnie ta komnata. Za drzwiami zauważyłem zebrane w stosy księgi, porozrzucane po podłodze zwoje i wypełnione oboma tymi źródłami wiedzy regały. Delikatnie przekroczyłem próg, zamknąłem za sobą drzwi i przykucnąłem, jedną ręką przytrzymując długi, ciemno-fioletowy płaszcz, by wzburzyć jak najmniej kurzu.
- Patrząc na te ślady... Ciężko ocenić, ale chyba kilkanaście różnych istot odwiedza to miejsce o mniej nienormalnej porze. - stwierdziłem w myślach i podniosłem głowę śledząc wydeptaną ścieżkę - Prowadzą one jednak głównie do tego jednego... piedestału...? - zdziwiłem się dopiero teraz go zauważając.
Wyprostowałem się i nie dbając już o ślady podążyłem drogą, którą wiele stworzeń przede mną przebyło. Na piedestale leżała księga, a obok niej elegancko odłożone pióro i inkaust. Odłożyłem kaganek przy tym wszystkim i podniosłem książkę. Gdy ją przejrzałem poczułem dreszcz emocji. Przygoda. To było to miejsce, ta komnata, ta księga. Przewertowałem tomiszcze, aż znalazłem pierwszą wolną stronę. Zdecydowanie sięgnąłem po pióro, zanurzyłem je w kałamarzu. Nieco mniej zdecydowanym ruchem przeniosłem dłoń nad wolną kartę, po czym zacząłem pisać drobnym maczkiem, odruchowo oszczędzając miejsce:
Amsun Thales
Pół-elf
Tropiciel, łowca nagród
Pewien czas od momentu, gdy po raz ostatni ktoś skrobnął w księdze piórem, czas, który dla samego woluminu mógł się wydawać zaledwie chwilką, nastała pewna szczególna noc.
Oświetlając sobie drogę małym kagankiem udało mi się dojść do celu. Ostrożnie otworzyłem drzwi do komnaty, o której słyszałem tyle plotek. A przynajmniej miałem nadzieję, że to właśnie ta komnata. Za drzwiami zauważyłem zebrane w stosy księgi, porozrzucane po podłodze zwoje i wypełnione oboma tymi źródłami wiedzy regały. Delikatnie przekroczyłem próg, zamknąłem za sobą drzwi i przykucnąłem, jedną ręką przytrzymując długi, ciemno-fioletowy płaszcz, by wzburzyć jak najmniej kurzu.
- Patrząc na te ślady... Ciężko ocenić, ale chyba kilkanaście różnych istot odwiedza to miejsce o mniej nienormalnej porze. - stwierdziłem w myślach i podniosłem głowę śledząc wydeptaną ścieżkę - Prowadzą one jednak głównie do tego jednego... piedestału...? - zdziwiłem się dopiero teraz go zauważając.
Wyprostowałem się i nie dbając już o ślady podążyłem drogą, którą wiele stworzeń przede mną przebyło. Na piedestale leżała księga, a obok niej elegancko odłożone pióro i inkaust. Odłożyłem kaganek przy tym wszystkim i podniosłem książkę. Gdy ją przejrzałem poczułem dreszcz emocji. Przygoda. To było to miejsce, ta komnata, ta księga. Przewertowałem tomiszcze, aż znalazłem pierwszą wolną stronę. Zdecydowanie sięgnąłem po pióro, zanurzyłem je w kałamarzu. Nieco mniej zdecydowanym ruchem przeniosłem dłoń nad wolną kartę, po czym zacząłem pisać drobnym maczkiem, odruchowo oszczędzając miejsce:
Amsun Thales
Pół-elf
Tropiciel, łowca nagród
Radość, która zwalcza złość. Tego nigdy dość!
Istota wyższa zarządzająca losami: człeka Twardziela, człeka Weterana, człeka Rycerza, człeka Kleryka, elfiej Magiczki, elfiej Łuczniczki, kobiety Mniszki, elfa Wojownika.
Istota wyższa zarządzająca losami: człeka Twardziela, człeka Weterana, człeka Rycerza, człeka Kleryka, elfiej Magiczki, elfiej Łuczniczki, kobiety Mniszki, elfa Wojownika.